piątek, 2 sierpnia 2013

Marcel 2 ♥



- Marcel, mam prośbę. - powiedziałam zmartwiona.

- Tak? - powiedział zaniepokojony.
- Proszę, mów wolniej, bo ja nie ogarniam.
Ten krótki dialog był codziennie przez pierwsze trzy dni korepetycji. Później zaczęłam już coś rozumieć, aż w końcu załapałam do końca. Wzory były opanowane, regułki wykute na pamięć. Nie wiem co bym zrobiła bez tego kujonka. Poprawiłam fizykę, test zaliczyłam na pięć. Dzięki tym korepetycją nie tylko czegoś się nauczyłam, ale także trochę poznałam Marcela. Okazało się, że lubimy ten sam rodzaj muzyki, uwielbia te same filmy co ja, też ma bzika na punkcie kotów. Odkryłam jeszcze, że pod tymi wielkimi okularami są piękne, zielone oczy; gdy się uśmiechnie na jego policzkach pojawiają się słodziutkie dołeczki. Zaprzyjaźniliśmy się. Przerwy spędzaliśmy wspólnie, nawet na lekcjach razem siedzieliśmy razem dzięki czemu koncentrowałam się na nich. 
Nie obchodziło mnie to jak ludzie na nas patrzyli. Ja i Marcel. Mogłoby się wydawać, że jest to dziwne połączenie, ale tak na prawdę pasowaliśmy do siebie perfekcyjnie. 
Kto by pomyślał, że ktoś taki jak ja potrafi grać w szachy, albo że taki Marcel potrafi śpiewać. Codziennie po lekcjach albo to ja szłam do niego albo na odwrót i tak całe dnie razem.
Pewnego dnia, gdy siedzieliśmy u Marcela, on zachowywał się tak inaczej, dziwnie. Nie mogłam tego znieść, więc spytałam się co się stało.
- Bo-o mi się - przerwał - podoba taka jedna dziewczyna...
Szczena mi opadła. Coś czułam do mojego kujonka, a on coś czuł do jakiejś innej cizi? 
- No i nie wiem - kontynuował - co mam zrobić. Myślałem o jakiejś transformacji czy coś. 
Nie mogłam nic powiedzieć, byłam w szoku. Chce się zmienić dla kogoś? Dla mnie nie musiał by, ale przecież mu tego nie powiem. 
- Chciałbym, żebyś mi pomogła. - dokończył.
Mam zmieniać mojego Marcela dla jakiejś innej dziewczyny? Łączy nas tylko przyjaźń, muszę mu pomóc.
- No tooo?- spytał się. 
- No pewnie, że Ci pomogę. - wstałam z sztucznym uśmiechem. - Ubieraj buty, idziemy na zakupy.
- Ale, że teraz? 
- Tak, Romeo. twoja Julia nie może długo czekać. - zaśmiałam się. Ja chciałabym być tą Julią. 





***


- Mój drogi, jutro ubierz tą czarną bluzkę, pod spód biały t-shirt - wskazałam na rzeczy wiszące na wieszaku - a na to niebieskie coś. Tylko, że ma być rozpięte. 
Na jakiego twarzy widziałam niepokój. - Coś się stało - spytałam.
- Bo jest taki problem. - powiedział wstając i zdejmując koszulę. Co on robi? Spytam się siebie w duchu. Kiedy koszula opadła na ziemie razem z nią poszła moja szczęka. Ciało mojego okularnika było całe w tatuażach.
- Ty, yyym, że co? Jak... - chciałam się coś spytać, ale mi przerwał.
- Nie pytaj. - powiedział krótko. 
- Co do tatuaży to nie będzie problemy. Dziewczyny lubią tatuaże. - uśmiechnęłam się. 
- A ty lubisz? - spytał się.
- Uwielbiam - powiedziałam szczerze - Sama mam dwa, ale nikt ich nigdy nie widział - powiedziałam podnosząc koszulkę do góry i odwracając się. Pierwszy tatuaż ukazywał pełno lecących ptaków, następny nie pokazałam całego, ponieważ część znajdowała się na moim ... tyłku. 
Marcel wydawał się być tym zafascynowany, co mnie bardzo uciszyło. 




Mamy drugą część :D Następna pojawi się jutro albo pojutrze ;3 Liczę na komentarze ;*

4 komentarze:

  1. OMG *.* nie mogę doczekać sie kolejnej częsci już umieram jest taki S Ł O D K I :*

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa! Marcel♥ świetny jest, czekam na następną część♥

    OdpowiedzUsuń