*ten kolor mówi sam za siebie ;)*
Siedziałam trochę zdenerwowana w jego pokoju. Rozglądałam się nerwowo. Teraz tak sobie myślę, że mogliśmy zrobić to w tej toalecie. Nie wiem, czy dam radę. Wtedy to poniosło nas, ale teraz... sama nie wiem.
Marcel robił napoje w kuchni na dole, dzięki temu miałam czas by dokładnie obejrzeć jego pokój. Na półkach miał równo poukładane, alfabetycznie książki. Na nich było także pełno zdjęć jego oraz rodziców, a także słodziutkie fotki kotków. Gdy je ujrzałam, aż zachichotałam. Z natury jest bardzo ciekawska, więc musiałam sprawdzić jego szafę. Rozglądając się po pokoju, nie zauważyłam jej, ale moją uwagę przyciągnęły drzwi, które na pewno nie prowadziły do łazienki, ani przedpokoju. Więc, gdzie mnie zaprowadzą? Może to jego garderoba. - A co tam, sprawdzę! - pomyślałam. Garderoba okazała się być wielka, na jej początku znajdowały się białe koszule, sweterki w kratkę, te dziwne spodnie, ale co zobaczyłam dalej bardziej mi się spodobało. Rurki, obcisłe t-shirty, które tak wspaniale wyglądałyby na jego pięknie wyrzeźbionej klacie. Znowu się rozmarzyłam. Dalej były wspaniałe bluzy, pełno full capów. Na samym końcu było pełno koszul w kartę, które wręcz ubóstwiam.
- Ciekawe czy po seksie będę mogła jedną ubrać. O czym ja myślę? - po krótkiej chwili zorientowałam się, że... - Czy ja to powiedziałam na głos? - znowu powiedziałam do siebie.
- Geniusz ze mnie - tym razem powiedziałam to w myślach. A jakby on to usłyszał? Wyszłam szybko z garderoby, gdy usłyszałam jego kroki na schodach i usiadłam tam gdzie prędzej siedziałam. Wszedł do pokoju z wielkim uśmiechem na twarzy i dwiema szklankami w ręce. Usiadł koło mnie i podał mi szklankę. Biorąc pierwszego łyka poczułam nutkę alkoholu. Mój kujonek lubi takie rzeczy? Uśmiechnęłam się do niego. Szybko dopiłam napój i odłożyłam szklankę, zaraz po mnie Marcel zrobił to samo. Siedzieliśmy w ciszy, ale po chwili kujonek się odezwał.
- Nie powinniśmy uciekać z lekcji. - zaczął panikować.
- Spokojnie. - próbowałam go uspokoić.
- Rodzice mnie zabiją. - mówił by dalej, ale uciszyłam go pocałunkiem. Po chwili odsunęłam się od niego i spytałam - Lepiej? - uśmiechnął się.
Przybliżył się do mnie i zaczął mnie całować, ale to nie był już taki zwykły pocałunek. Po chwili chłopak zaczął całować moją szyję. Szybko zerwał ze mnie bluzkę i zaczął całować mój brzuch. Korzystając z małej przerwy lokowatego zdjęłam z niego bluzkę, on za to od razu wziął się za mój stanik. W połowie naga położyłam się na łóżku, wciąż całując się z Marcelem. Chłopak powoli zaczął odpinać moje spodnie, a po chwili zsunął je ze mnie. Następnie to ja zdjęłam z niego spodnie razem z bokserkami. Momentalnie uśmiechnęłam się i zapewne zrobiłam się czerwona jak burak.
Po tym mój kujonek ściągnął ze mnie figi. Zaczął całować mnie po piersiach, pieścił je, co było bardzo mnie podnieciło. Kiedy chłopak miał już zrobić to na co czekałam cały dzień szybko usiadłam i powiedziałam - Marcel... - było mi tak jakby trochę wstyd o tym mówić - No bo ja... No wiesz, pierwszy raz.. Będziesz... Hmm. - szukałam dobrego określenia, aż w końcu znalazłam - Będziesz delikatny? No wiesz.
Marcel przybliżył się do mnie i pocałował mnie w czoło - Rozumiem. Spokojnie, będzie dobrze. - wypowiedziawszy ostatnie słowo czule pocałował mnie w usta. Z powrotem położyliśmy się na łóżku, nie przerywając pocałunku. I nagle poczułam go w sobie. Na początku bolało, ale po chwili to uczucie było... Wspaniałe? Cudowne? Dziwne? Sama nie wiem. Było po prostu, jak to Marcel powiedział, dobrze...
*5 lat później*
Stałam zdenerwowana przed lustrem sprawdzając czy aby na pewno dobrze wyglądam. Już od samego rana jestem zabiegana przez co jestem jeszcze bardziej zestresowana. Ostatni raz spojrzałam czy aby na pewno ta piękna, biała suknia dobrze na mnie leżała i ruszyłam. Przed wejściem do kościoła stała moja ukochana mama, która miała mnie zaprowadzić do ołtarza. Niestety ojciec zostawił nas, gdy byłam jeszcze malutka, dlatego akurat jak to mama mówi jej przypadł ten zaszczyt prowadzenia mnie do ołtarza. Uśmiechnęłam się lekko do niej, ona od razu odwzajemniła ten uśmiech. Podeszłam do niej i jeszcze chwilę staliśmy pod drzwiami. Nagle usłyszałam bardzo mi znaną melodię, którą zawsze słychać na ślubach. Mama złapała mnie za rękę i spojrzała w moje przerażone oczy.
- Masz jakieś wątpliwości, skarbie? - spytała się mnie. Aż tak bardzo widać, że się denerwuję? Ah.
- Oczywiście, że nie. Po prostu się denerwuję, mamo. - uśmiechnęłam się.
- Czekają na nas, chodź.
I weszliśmy do kościoła pełnego ludzi. Miałam przymknięte oczy, bałam się spojrzeć na ludzi. Na chwile je otworzyłam i już znajdowałam się przed ołtarzem, przed moim narzeczonym, przyszłym mężem, przed moim Marcelem.
- Zebraliśmy się tu wszyscy, by połączyć tą oto młoda parę świętym węzłem małżeńskim. - zaczął ksiądz. - Teraz chwyćcie się za ręce – powiedział. Zrobiliśmy to co powiedział. – I powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej. Najpierw [T.I] – spojrzał na mnie. – Ja, [T.I.] [T.N.]…
- Ja, [T.I.] [T.N.]... - powtórzyłam.
- Biorę sobie ciebie, Marcelu Styles, za męża…
- Biorę sobie ciebie, Marcelu Styles, za męża…
- I ślubuję ci miłość..
- I-i ślubuję ci-ci miłość..
- Wierność...
- Wierność...
- I uczciwość małżeńską.
- I ucz-czciwość małżeńską.
- Oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
- Oraz to... - mówiąc te słowa spojrzałam na mojego świadka, czego od razu pożałowałam. Mój kuzyn stał i próbował powstrzymać się od śmiechu. Widząc to parsknęłam.
- Że Cię nie opuszczę aż do śmierci. - dokończyłam.
- Przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
- Przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. - mówiłam próbując zachować powagę, ale za bardzo mi to nie wchodziło.
- W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. - W końcu!
Włożyłam Marcelowi obrączkę na palec. Spojrzałam na gości. Niektórzy mieli łzy w oczach, ale mojej mamy nikt nie pobije. Siedziała cała zaryczana z chusteczkami w ręce. Od razu posłałam jej uśmiech.
- Teraz Ty, Marcelu. Ja, Marcel Styles …
- Ja, Marcel Styles … – powtórzył mój ukochany.
- Biorę sobie ciebie, [T.I.] [T.N.] , za żonę…
Marcel powtarzał wszystko po kolei co mówił mu ksiądz. Było widać, że jest przejęty.
Spojrzałam na mojego świadka i skarciłam siebie w myślach. Mark, tak miał na imię mój kuzyn, chichrał się. Ja mianowicie zaczęłam się uśmiechać i próbowałam powstrzymać się od śmiechu. Marcel spojrzał na mnie pytająco, wciąż mówiąc przysięgę Wskazałam mu ruchem głowy na Marka. Marcel spojrzał się na niego i akurat, gdy wymawiał ostatnie słowo parsknął śmiechem. Goście spojrzeli się na nas dziwnie, a ja tak jak Marcelowi kiwnięciem głowy wskazałam na Marka. U większości gości pojawiły się wielkie uśmiechy na twarzy. Nagle usłyszałam głośny śmiech cioci Margaret. I tak cały kościół wraz z księdzem zaczął się śmiać. Marcel skorzystał z chwili spokoju i nałożył na mój palec obrączkę.
- Na mocy nadanego mi prawa, ogłaszam was mężem i żoną – oświadczył ksiądz, zamykając Pismo Święte. – Możesz pocałować Pannę Młodą - powiedział z uśmiechem na twarzy.
Marcel chwycił mnie mocno i pocałował. Wszyscy goście wstali i zaczęli klaskać. Moja mama zaczęła głośno płakać i w końcu dołączyła się do niej mama mojego męża.
*kilka lat później*
Jestem na urlopie macierzyńskim, już po raz trzeci. Z niecierpliwością wyczekujemy drugiego synka, którego nazwiemy Nicholas. Córka, która urodziła się rok po ślubie na początku nie była zadowolona z faktu, że zostanie siostrą, ale gdy na świat przyszedł nasz pierwszy syn Simon, Darcy od razu zmieniła zdanie. Marcel w chwili obecnej sam zajmuje się naszą restauracją, którą otworzyliśmy rok przed naszym ślubem. Interes się kręci. Jest idealnie. Po prosu per-fect.
Oto ostatnia część. Tak, wiem. Imagin wyszedł fatalnie, ale nie mam po prostu weny :( Przepraszam. Scen +18 nigdy nie nauczę się pisać ;_; Za błędy przepraszam. Ale ładnie proszę o miłe komentarze ♥
Tak jak jest napisane w tytule mam dla Was konkurs. Polega na tym, że na naszego maila imaginy-1d-love@wp.pl wysyłacie imaginy napisane przez Was! Obojętnie jaki, czy radosny czy +18, czy z Niall'em czy z Zayn'em. Mi tam obojętnie. Osoba, która napisze najlepszego imagina zostanie przyjęta do naszej ekipy :)
Zasady:
*tematyka dowolna,
*wybierasz sama o jakim chłopaku z zespołu piszesz,
*długość dowolna, ale żeby nie był za krótki ;).
CZAS DO KOŃCA SIERPNIA!