niedziela, 24 lutego 2013

Nialler ;3


Było piękne słoneczne popołudnie. Pierwsza sobota wakacji. Wyszłaś sobie na spacer. Za chwilę miał dołączyć do ciebie twój chłopak Niall. Bardzo się cieszyłaś na tą myśl. Poszłaś nad jezioro gdyż tam mieliście się spotkać. Usiadłaś na pomoście. Zaczęłaś moczyć nogi w lekko chłodnawej wodzie. I myślałaś o swoim ukochanym. Zamyśliłaś się głęboko. Przypominałaś sobie wszystkie chwile spędzone razem z nim. Nagle coś cię wyrwało z Twoich rozmyślań. Nagle zdałaś sobie sprawę, że ktoś stoi za Tobą. To był Niall.
Doskoczyłaś do niego i go pocałowałaś.
- Witaj kochanie - powiedziałaś.- Gdzie idziemy?
- Najpierw do restauracji a potem na rowery wodne. Co ty na to? - odpowiedział.
- Chętnie. To co idziemy?
Niall zabrał cię do pięknej i pewnie kosztownej restauracji. Usiedliście do stołu i zamówiliście sobie coś do jedzenia. Zdziwiłaś się, że restauracja jest pusta. W okresie letnim to prawie niemożliwe. Podzieliłaś się, że swoimi spostrzeżeniami z partnerem.
- Tak to prawda jest pusta. Zarezerwowałem ją dla nas. 
- Ale dlaczego? Mamy jakieś święto? - zapytałaś.
- Tak. Mamy codziennie swoje święto. Z każdym dniem jesteśmy coraz dłużej ze sobą.
Westchnęłaś z błogością. Jak to cudownie, że miałaś takiego romantycznego chłopaka. Ale to był dopiero początek. Za chwilę wyszła orkiestra. Tak prawdziwa orkiestra. I zaczęła grać różne romantyczne piosenki. A wszystkie z dedykacją dla ciebie. Wzruszyłaś się. Przytuliłaś się do swojego chłopaka i zaczęłaś go całować. Pod wieczór wyszliście z restauracji  i poszliście na rower wodny. Gdy już podeszliście do niego w środku było pełno płatków róż. Nie mogłaś uwierzyć, że masz aż tak romantycznego chłopaka. Na jeziorze było cudownie. Co chwilę się całowaliście. I chciałaś aby ta bajka nigdy się nie skończyła. Jednak bezpowrotnie zbliżał się czas powrotu do domu. Miałaś być w domu około 10 a była już 9. Powoli wracaliście do brzegu. Szliście jeszcze po piaszczystej plaży. Piasek się już trochę ochłodził i nie parzył w stopy. Wkrótce znaleźliście się już pod twoim domem.
- Dziękuję za ten cudowny dzień - powiedziałaś.
- Nie ma za co. Jeżeli chcesz to mogę codziennie tak organizować ci dzień - odpowiedział.
Zauważyłaś, że przez okno rodzice już mnie wyglądają. Pocałowałaś go jeszcze na do widzenia i weszłaś do domu. Nawet nie zdążyłaś się rozebrać gdy dostałaś sms-a. " Dziękuję za wspaniały dzień kochanie. Dobranoc". Przeczytałaś tego sms-a z uśmiechem na twarzy i poszłaś spać.


                                                                                                                                                                      

No i jakoś dobrnęłam do końca. Ten imagin wyszedł mi fatalnie. Ale następny postaram się napisać lepiej.
~Amber
Czytasz → Komentujesz 

1 komentarz: