Imagin od ~Atomic~
Wszystko zaczęło się 6 lat temu, miałaś wtedy 15 lat. Poznałaś Louisa na dodatkowych zajęciach z Angielskiego, kiedy złączyli grupy z 2 i 3 klasy. Na początku nie mieliście zbyt dobrego kontaktu, wasz znajomość polegała raczej na mówieniu sobie zwykłego cześć na korytarzu szkolnym. Wszystko zmieniło się, gdy ty wracałaś z zakupów, Louis pomógł ci przenieś zakupy do domu. Podczas 20 minutowego spaceru rozmawialiście na przeróżne tematy.
- Nie wiem jak mam ci dziękować. - uśmiechnęłaś się w jego ciasta. Może wejdziesz?
- hmm… a nie będę przeszkadzać. - spytał skrępowany.
- Jasne, że nie - pociągnęłaś chłopaka z rękę.
Weszliście razem do twojego domu, a ty ukroiłaś mu kawałek ciasta i poczęstowałaś gorącą herbatą.
- Ładny masz dom. - powiedział i wtedy podszedł do kolekcji płyt mojego taty.- Uuu, niezła kolekcja.
- Mojego taty - odpowiedziałam, trzymając dwa kubki w ręce- On uwielbia słuchać muzyki, jak był młody jeździł na wiele koncertów rockowych kapel. W sumie to tak poznał moją mamę.
- Muzyka zbliża ludzi - wtrącił i uśmiechnął się do ciebie.
-Masz racje - rzekłaś i odwzajemniłaś uśmiech.
Rozmawialiście ze sobą godzinę, bo chłopak śpieszył się na trening piłki nożnej.
Od momentu tej rozmowy zaczęliście się ze sobą spotykać coraz częściej. Lubiliście ze sobą spędzać czas. Później jednak zaczęło się wszystko psuć, ponieważ Louis traktował ten związek zbyt poważnie, a ty z przymrużeniem oka. On był o ciebie za bardzo zazdrosny, ale ty też nie byłaś bez winny, często flirtowałaś z innymi chłopakami. Ty naprawdę, coś do niego czułaś, tylko nie potrafiłaś się zaangażować, bo bałaś się, że go stracić. Louis coraz bardziej naciskał, a ty coraz bardziej się od niego oddalałaś. Zaczęły się kłótnie. Nie potrafiliście się już ze sobą dogadać, więc on postanowił z Tobą zerwać. Bardzo cię to zabolało, ponieważ to była pierwsza osoba, której zaufałaś z która lubiła cię taką, jaką byłaś. Po zerwaniu poczułaś wielka pustkę, więc postanowiłaś coś ze sobą zrobić. Wiedziałaś, że jest już za późno, że on do Ciebie nie wróci, ale robiłaś wszystko dla niego, bo po prostu ci na nim zależało. To dla niego ograniczyłaś kontakty z chłopakami i przyłożyłaś się do nauki. Zaczynałaś powoli siebie lubić, dobre wyniki w dawały Ci satysfakcje. Twoje uczucia powoli odchodziły.
***
Pewnego dnia, do sklepu przyszedł on, chłopak dla którego sześć lat temu się zmieniłaś. Podszedł do Ciebie.
- Przepraszam - zapukał cię w ramie, a ty się odwróciłaś, nie spodziewając kogo zaraz zobaczysz.
- Louis ? - upuściłaś płytę.
- [T.I] - uśmiechnął się do ciebie i lekko cię przytulił.- Dawno się nie widzieliśmy.
- Prawie sześć lat. - westchnęłaś.
- Co u ciebie słychać? - spytał i wciąż się uśmiechał. Zaczęłam wpatrywać się w jego oczy, które kiedyś były moje.
- Eee… je-jestem na drugim roku studiów - wyjąkałam nie wiedząc co powiedzieć. - A u ciebie? - dobrze wiedziałam co się u niego dziej, bo oglądałam każdy wywiad z jego udziałem i czytałam każdy artykuł o jego zespole.
- Bardzo dobrze, może byśmy się kiedyś umówili? Chyba, że twój chłopak miałby coś przeciwko.- zaproponował.
- Nie mam chłopaka. - wtrąciła zbyt szybko. Od zerwania z nim nie miałam nikogo.
- [T.I], nie ma czasu no plotki, bierz się do pracy. - powiedział Richard, który zapewne wszystko podsłuchał.
- Więc w czymś mogę ci pomóc? - spytałaś podnoszą płytę, którą wcześniej upuściłaś.
- Szukam prezentu dla przyjaciela, hmm najlepiej jakiejś płyty Pink Floyd - odpowiedział.
- Może mówił ci o jakieś płycie, którą chciał by mieć? - podpytywałaś.
- Niech pomyśle, ostatnio pokazywał mi jakiś album z krową i powiedział, że szuka następnego krążka. Coś chyba na "N" albo na "T", nie wiem, nie pamiętam.
- Może to było Meddle?- spytałaś.
- Tak to chyba to - uśmiechnął się.
- Mamy ją na zapleczu, ty podejdź do kasy, a ja po nią pójdę. - obróciłaś się na pięcie i pokierowałam się w stronę wyżej wspomnianego miejsca. Na szczęście płyta była na wierzchu, więc nie musiałaś marnować czasu na szukanie.- Mam - powiedziałaś pokazując chłopakowi pudełko.
- Ej [T.I], to nie jest ta płyta co słuchaliśmy ją, gdy pierwszy raz widziałem kolekcje twojego taty. - spytał.
-Tak, to ten krążek. - spuściłaś głowę, bo czułam, że się rumienisz. Cieszyło cię to, że pamięta, która to był album.
- Ile płace?
- 39,99 funtów.
- Hmm to może spotkalibyśmy się jutro około 18,00 może tutaj na rogu jest taka świetna kawiarenka.- plątał, a ty byłaś w niebo wzięta. Myślałaś, że zapomniał o wcześniejszej propozycji.
- Oooo, tak z chę-chęcią. - jąkałaś.
- To widzimy się jutro - powiedział i pokierował się w stronę wyjścia, gdy znalazł się na zewnątrz postanowiłaś pobiec za nim i zmienić miejsce spotkania, bo wiedziałaś, że Richard jest zdolny przyjść na miejsce waszego spotkania.
- Lou- dotknęłaś go w ramie. - Wiesz, może gdzie jest kawiarnia u Katharine?-
- Tak-uśmiechnął się.
- Może tam byśmy się spotkali. Podają tam wyśmienitą gorącą czekoladę
- Okey, czyli jutro o osiemnastej u Kathariny.- pokiwałam głową twierdząco- a ty wracaj do sklepu, bo się przeziębisz.- W tamtym momencie byłaś najszczęśliwszą kobietą na świecie. Humoru nie popsuła ci nawet Richard, który zaczął na ciebie krzyczeć i groził, że cię zwolni.
Gdy wróciłam do domu postanowiłaś, że jutro zrobisz jakieś zakupy, bo w twojej szafie świeciło pustkami. Robiąc sobie kanapki i herbatę zastanawiałaś jak sobie spiąć włosy. Postanowiłaś zostawić je naturalne i ich nie prostować, żebyś wyglądała jak kiedyś. Przed pójściem spać, wzięłaś jeszcze gorący prysznic i obejrzałaś telewizje. Gdy odchodziłaś już do krainy snów, zdałaś sobie sprawę, że on ma kogoś i jedyne na co mogę u niego liczyć to przyjaźń. Trochę cię to zabolało, ale i tak byłaś szczęśliwa, że wreszcie się z nim spotkasz. Czekałaś na to aż 6 lat.
***
Wstałaś około 7,00 ponieważ nie mogłaś spać. Im bliżej było do spotkania z Tomlinson'em, tym bardziej martwiłaś się, że coś nie wypalił. Bałaś się , że nie przyjdzie. Na śniadanie zjadłaś zwykłe płatki na mleku. Później zmyłaś naczynia i wzięłaś się za porządne sprzątanie. Gdy dom już lśnił była godzina dwunasta, więc postanowiłaś wybrać się do galerii handlowej. Kupiłaś sobie biało- granatowy sweter w paski oraz czarne rurki. Po obejściu wszystkich sklepów poszłaś coś zjeść. Do domu wróciłaś około godziny 15. 30. Postanowiłaś wziąć szybki prysznic. Użyłaś swojego ulubionego żelu o zapachu mango i papai. Wysuszyłaś włosy, zrobiłaś lekki makijaż i ubrałaś na siebie nowo zakupione rzeczy. Była godzina 17,30, więc do wyjścia zostało Ci jakieś dwadzieścia minut, bo kawiarenka leżała nie opodal twojego miejsca zamieszkania. Strasznie się denerwowałaś. Krążyłaś po mieszkaniu jak głupia, bojąc się, że tak naprawdę Louis nie ma zamiaru przyjść na spotkanie. Bałaś się, że tylko żartował. Na chwilę usiadłaś na łóżku i zaczęłaś się uspokajać. Teraz miałaś już mętlik w głowie. Brałaś pod uwagę fakt, że on cię tylko lubi... i w tym momencie to najbardziej cię paraliżowało, bo ty do niego czułaś coś, więcej. Zdałaś sobie sprawę, że twoje zauroczenie z przed lat przemieniło się w coś poważniejszego i głębszego. Była już za dziesięć szósta, założyłaś grubą kurtkę zimową i kozaki. Powędrowałaś powoli w stronę uroczej kawiarenki. W między czasie założyłaś słuchawki na uszy i włączyłaś twoją ulubioną piosenkę.
Weszłaś do kawiarenki , powiesiłaś kurtkę i zaczęłaś się rozglądać czy twój przyjaciel już przyszedł. Louis siedział pod ścianą na białym fotelu i bawił się swoim telefonem.
- Cześć. - powiedziałaś, siadając na fotelu.
- Hej. - mówiąc to, lekko się uśmiechnął, co sprawiło, że się uspokoiłam.- A co ty taka zadowolona?
- Hmmm... po prostu bardzo miło mija mi dzień. Zamawiałeś już coś? - spytałam.
- Nie, czekałem na ciebie.
- Ja chyba zaraz zamówię sobie tą gorącą czekoladę - powiedziałaś wyjmując drobne z portfela.
- Tylko mi nie mów, że zamawiasz czekoladę, bo nadal nie lubisz kawy. - zaczął się z ciebie śmiać, a ty się zawstydziłaś.- Wiedziałem, wiedziałem.
- To wcale nie jest śmieszne. Jak coś chcesz to ci zamówię. - powiedziałaś poważnie.
- Weź mi tą czekoladę, skoro jest taka przepyszna. - on nadal się śmiał, a ty pokazałaś mu język.
Poszłaś złożyć zamówienie. Wróciłaś do swojego stolika.
- Lou, a twojej dziewczynie nie przeszkadza jej to, że no wiesz, dzisiaj się spotkaliśmy. - spytałam skrępowana.
- Nie wiem. Szczerze mówiąc to jej nic nie mówiłem, ale pewnie byłaby trochę wkurzona, że jej ze sobą nie wziąłem.- na chwile spoważniał.
- Rozumiem... A pamiętasz jak kiedyś wracaliśmy z imprezy, a ty byłeś tak strasznie obrażony, że i się nie odzywałeś przez całą drogę, aż do momentu, kiedy potknęłam się o jakąś wystającą płytkę i przewróciłam się na zaspę i tak się zaczęłaś śmiać, że dałeś już przestałeś się fochać. - może nie było to najmilsze wspomnienie z czasów młodości, ale ni miałaś innego pomysłu na zmianę tematu.
- Pamiętam. - zaczął się chichrać. - I ta twoja twarz, gdy podnosiłaś głowę ze śniegu. Żałuj, że siebie nie widziałaś.
Rozmawialiście tak jeszcze dwie godziny na przeróżne tematy. W czasie spotkania z nim oderwałaś się od szarej rzeczywistości. W końcu w pewien sposób spełniało się twoje marzenie. Miałaś cichą nadzieję, ze to spotkanie nigdy się nie skończy. Miałaś uroczego faceta u boku, czy mogłaś chcieć czego więcej ?
- Pora wracać. -powiedziałaś ponuro. - Jutro będę miała kocioł w pracy po tym jak do Ciebie wybiegłam.
- Nie mogłaś powiedzieć od razu, że wolisz spotkać się gdzie indziej? - spytał marszcząc czoło.
- Kojarzysz tego faceta w tej białej koszuli, powiedzmy szefa? - przytaknął. - ciągle prosi mnie o to, żebym się z nim umówiła, no i przyznam szczerze, że parę razy się z nim spotkałam, żeby się odczepił , ale niestety nic z tego nie wyszło... hmmm i teraz jest zazdrosny o każdego faceta z którym rozmawiam. Dlatego bałam się, że przyjdzie i popsuje nam wieczór.
- Ahhh, rozumiem, ale ty nic do niego... - to pytanie sprawiło ci ból. Tak bardzo chciałaś, aby się sam domyślił co do niego czujesz, bo nigdy nie potrafiłaś wyrażać swoich uczuć...
- Nie, nie. - odpowiedziałaś szybko.
- Odwieźć cię do domu ? - zaproponował.
- Nie musisz mieszkam parę kroków stąd, a poza tym przyda mi się krótki spacer. - uśmiechnęłaś się w jego stronę.
- [T.I] dasz mi swój numer, bo wiesz chętnie bym się z Tobą spotkał, a jakoś nie widzi mi się chodzenie do "Flamingo".
- A tak jasne - podałaś swój numer.
- Paaa! - pomachałaś w jego stronę.
- Paaa. - powiedział wsiadając do swojego auta.
***
Było ci ciężko pogodzić studia oraz pracę, ale i tak zawsze znajdowałaś chwilę dla Louisa. Był twoim najlepszym i w zasadzie jedynym przyjacielem. Nie zawsze było tak, że spotykaliście się tylko we dwoje czasem brał swoją dziewczynę albo Harrego czy Nialla. Mijał miesiąc kiedy się spotykaliście. Ty nie liczyłaś już na nic, więcej. Ten układ ci pasował, bo wiedziałaś, że w ten sposób będzie ci go ciężko skrzywdzić. Pewnego stało się coś, za co będziesz dziękować Bogu do końca swojego życia .
- Ja już wszystko ogarnęłam, więc mogę się zbierać. - powiedziałaś to wymachując przy okazji rękami, bo spieszyłaś się na spotkanie z Lou.- A posortowałaś wszystkie faktury?
- Oczywiście, że ta... - twój "szef" nagle cię pocałował, z początku nie znałaś powodu tego czynu, ale wystarczyło, że obróciłaś głowę. Na śniegu leżały kwiaty, te które lubiłaś najbardziej.
- Richard, dlaczego ? - mówiłaś do ze łzami w oczach. Szybko pokierowałaś się w stronę wyjścia.
Na zewnątrz zobaczyłaś Louisa, który szedł wolnym krokiem w stronę swojego auta.
- Louis, zaczekaj !!! - krzyknęłaś. On momentalnie się odwrócił, widziałaś jego lekko zaczerwienione oczy, co sprawiło ci ból. Podeszłaś do niego, przytuliłaś i zaczęłaś cicho mówić na ucho. - Nie będę Ci się tłumaczyć, bo wiem, że to i tak bez sensu. Chciałam ci tylko powiedzieć, że - przerwałaś na chwilę, by poukładać swoje myśli. - Bardzo zależy mi na tym, abyś był szczęśliwy. Musisz wiedzieć, że za każdym razem kiedy jesteś szczęśliwy ja tej jestem szczęśliwa, że kiedy się smucisz zalewa mnie okropna fala bólu. Bałam się tego, że stracę cię drugi raz, ale teraz wiem, że zależy mi tylko na tym żebyś był szczęśliwy, bo ja cię kocham. - po policzku spłynęła ci łza, a on odsunął się od ciebie tak, aby spojrzeć ci prosto w oczy. Star twoją łzę i lekko cie pocałował.
- Ja ciebie też kocham - mówiąc to nadal trzymał twój policzek i patrzył ci w oczy.
Bardzo ładnie proszę o miłe komentarze dla ~Atomic~ jest to jej pierwszy imagin :)